Nasze inne zainteresowania - Pies przyjaciel dyskowców - moja mała gromadka :)
Anonymous - 2013-02-13, 00:41 Temat postu: Pies przyjaciel dyskowców - moja mała gromadka :) Witajcie,
chciałam Wam przedstawić moich czworonożnych przyjaciół. Każde inne rozmiarem, barwą i charakterem. Każdy z nich to cwany "szkodnik", ale potrafią rozbroić na swój sposób, tak, że w zapomnienie idzie gniew za kolejne psoty.
Oto moja gromadka, zacznę od najmniejszych:
Kayleigh - mieszaniec chihuahua i yorka. Choć imię dostał po tytule kawałka Marillion, jest samczykiem. To szef wszystkich szefów. No i był pierwszy.
Lou Lou - mieszaniec chihuahua i pinczerka miniaturowego. Najmądrzejszy z maluchów, czasami mnie zadziwia odczytywaniem w lot sytuacji i dopasowaniem swojego zachowania... Samczyk. Imię dostał na cześć słodkiego wnuka naszego znajomego z La Reunion.
Phoebee - chihuahua długowłosa. Najmniejsza z trójki maluchów i najbardziej psotna. A już najmniej boi się dużych psów... Imię dostała po bohaterce "Przyjaciół".
Pierwszego dnia zakochała się w Lou Lou, ze wzajemnością... Ĺpią razem wtuleni i z racji ich umaszczenia przypominają symbol jing-jang.
No i moje największe miłości - trzy suczki husky...
Wymagające, jak palety i tak samo nie można się im oprzeć.
Dużo skuteczniej niż ja walczą z nadwagą Johana. Codzienna aktywność fizyczna służy wszystkim :)
Keyrah - najspokojniejsza z całej trójki, zawsze jej wszystko pasuje. Jest też najbardziej uległa i bezinteresownie potrafi wykonać polecenia. Z największą pasją kopie dołki w trawniku... (foto z czasów szczenięcych, tuż po nasiusianiu na podłogę w kuchni)
Akira - siostra Keyrah. Tydzień po jej zakupie ciężko zachorowała (zapalenie płuc) i wylądowała w klinice w namiocie tlenowym. Straciła 60% masy ciała. Weterynarz nie dawał jej szans... aż drugiego dnia po kroplówce nie dała szans skupić się lekarzom na pracy... zadzwonili by ją odebrać. Dziś jest szefową gangu i najbardziej niepokorną i niesubordynowaną duszą, ale kiedy patrzy w oczy, patrzy z wdzięcznością, jakby pamiętała... Imię dostała po Akirze Takazaki, japońskim gitarzyście.
(foto z czasów szczenięcych)
Uriah - niespokrewniona z pozostałymi i młodsza o miesiąc, ale traktowana przez nie równorzędnie. Aspiruje do bycia szefową i z tego powodu ma zatarczki z Akirą. Skrada serce każdego, kto spojrzy w jej miodowe oczy. Puchaty przytulak o gołębim sercu i bystrych oczach. Największy żarłok w rodzinie. Imię dostała po Uriah Heep.
(foto z czasów szczenięcych)
A teraz kilka aktualnych fotek:
I najlepszy dowód na to, że w kupie raźniej - zabawa całej piątki (Phoebee jeszcze z nami nie było)
Do naszej gromady - mam nadzieję niedługo - dołączy czwarty husky. Cały biały z niebieskimi oczyma. Na razie czekamy na koniec zimy i śledzimy narodziny w znanych nam hodowlach. I na tym będzie koniec. Często podróżujemy zawodowo i 2 tyg. szóstki psów w hotelu dla zwierząt potrafi nieźle zrujnować...
Mam nadzieję, że Wam się miło oglądało... :)
darek68 - 2013-02-13, 18:12
daj mi jednego budzet ci sie poprawwi pozdro
A!icja - 2013-02-13, 18:20
Adoptuj mnie !!!
Co ja bym dała za taką sforę
Ja mam tylko jednego.. 4 kg...
kundelek jak ich mało ale kochany
Ile Ty musisz z nimi dziennie spacerować
Ja swojego jak jest ciepło przy rowerze mecze, ale i tych 7 km to czasem mu mało
Pozdro
Anonymous - 2013-02-13, 21:42
Darku, ależ liczba czworonogów ma być +1 a nie -1
Alicjo, kilometrów nie liczę, bo bym się przeraziła. Na razie je oszczędzam i zgodnie z zaleceniem weterynarza nie przetrenowuję. Płuca po chorobie obu sióstr nie są jeszcze w 100% wydolne, choć już niewiele brakuje. Zwłaszcza Akira po kilkukilometrowym biegu przy rowerze potrafi wychłeptać kilka litrów wody i zapaść z sen. Myślę jednak, że latem sprawię sobie rower zaprzęgowy w prawdziwego zdarzenia, tak, bym całą trójkę mogła do niego przywiązać i śmigać po leśnych i polnych dróżkach. A tych mam w okolicy niemało.
Póki co jest więcej spacerów niż biegania, ale z dnia na dzień tracę wątpliwość kto kogo prowadzi...
W tym momencie nie jestem już w stanie utrzymać trójki (zwłaszcza jak zobaczą sarnę lub osiołka - tu je ludzie trzymają jako domowe zwierzaki) i maksymalnie biorę na klatę dwie suczki. Tak więc codzienne spacery angażują mnie i Johana (czy chce mu się czy nie ). A i tak ze spaceru wracam wykończona jak po godzinie w siłowni...
Nikt mi nie powie, że husky nie są wyjątkowymi psami... Zwłaszcza ich bogaty słownik jest zadziwiający. Uwielbiam je obserwować kiedy leżą w cieniu i "rozmawiają" poszczekując, wyjąc i wydając mnóstwo zabawnych dźwięków. Tak samo "odzywają się" do nas. Można łatwo rozpoznać, kiedy są niezadowolone i "narzekają" np. że za późno wróciliśmy, albo kiedy są szczęśliwe i entuzjastycznie "opowiadają" co się wydarzyło pod naszą nieobecność... Ech... co za psiaki!
A!icja - 2013-02-14, 00:11
Słownik tych psiaków jest sławny ...
Chłopak siostry miała takiego, łobuziak i zazdrośnik, z zazdrości o nią zjadł jej wkładkę z butów,
a jak został na 30 minut sam w pokoju to zerwał firanki i poprzewracał kwiatki.
Za te figle, co zrobił mu to go kochałam
Mimo, że nie było dane mi go osobiście poznać. Na spacerze wyszarpał się ze smyczy i zabił go samochód, miał koło pół roku...
Ale takim znanym psiakiem tej rasy jest Misha - i ona pokazuje rozmowę na innym poziomie
Pewnie oglądałaś na YT
I fakt, nawet mój Tytusek czasem jak ma zły humor bo coś.... to przychodzi pożali się, przytuli i... śpi...
Czasami ma się wrażenie, że rozumie co sie do niego mówi, chociaż psy są jak dzieci, mów do nich a zrozumieją, mój rozumie dziesiątki słów, typu misio, piłka, ajciu- te to kocha Ale też reaguje na takie miej jak komenda, ostatnio:
Tyusek chodź się przytul- przyleciał zaraz. Ale uczę go i znaków, za pomocą gestów mogę mu wydać komendę leżeć, siad, zdechł pies, łapa piona, ukłon- wciąż się uczy.
Teraz ma nową miłość- siostra dostała królika i nie odstępuje króliczki na krok
Pies - każdy inny, ale nie mamy psa- psów, jakie chcemy, a jakie potrzebujemy.
Dlatego, nigdy nie mówiłam, że jakaś rasa jest lepsza gorsza, jest tylko bardziej pasująca lub mniej do kogoś.
Jak widać husky to dla Ciebie strzał w 10
Pozdro
Anonymous - 2013-02-14, 11:42
Alicjo,
ja nigdzie nie powiedziałam, że husky to najlepsza rasa, ale że to wyjątkowe psy. Wyjątkowe, czyli wyróżniające się. Z jakiego powodu, ano z powodu ich bogatego języka i barwnych sposobów porozumiewania się, które bardziej zbliżone jest do wilczego niż psiego.
Nasze husky przebywały w domu tylko przez pierwsze 2 miesiące. Kiedy zrobiło się wystarczająco ciepło, dostały swój spory kojec, budy, poduchy (które regularnie drą na strzępy, a ja zbieram watę i gąbkę po podwórku).
Widać, że dobrze się w nich czują, bo często w nich przebywają. Kojec nie jest zamykany (zamykamy go tylko wyjątkowo) i nie poczytują go jako więzienie, a jako azyl. Dzięki Bogu udało nam się uniknąć ucieczek, z których te psy słyną. Może dlatego, że są we trójkę, podwórko jest bogate w kryjówki i inne atrakcje typu basen z koi (poniżej Akira z Keyrah zapewne zastanawiają się czy kiedy już dorosną zapolują na chagoi, sanke czy wypasioną hi utsuri
...i oczko wodne (do taplania się), sporo krzewów (do gryzienia) no i kury sąsiadów (raz niestety 3 nie przeżyły niezapowiedzianej wizyty Uriah... :/). Do domu dostają się tylko, kiedy sprytnie wypatrzą niezamknięte na klucz drzwi do biura. Wtedy hop na klamkę i mają zwiedzanie... Musimy uważać na takie sytuacje i nie z racji firanek (tych nie mamy), ale w biurze stoi spora klatka z 6 nimfami. A husky wiadomo - instynkt łowcy i po ptakach
Tu delegacja powitalna nieco mnie obsiadła
Wierzę, że Twój Tytusek też jest wyjątkowy. Od dawna wiadomo, że kundelki są najsympatyczniejsze... przecież moje mieszańce, Lou Lou i Kayleigh to w zasadzie też kundelki i kocham je nad życie...
Hmmm, od dawna fascynują mnie wilki, może stąd miłość do ich pobratymców. Z resztą co ja piszę... ja kocham wszelkie zwierzaki i wszelkie życie, no, może poza wiciowcami i nicieniami i ch znajomymi...
Anonymous - 2013-02-14, 13:31
Oprócz zwierzaków, kocham kwiaty. Niestety z racji sfory husky nie jest mi dane mieć ogrodu kwiatowego (jak mama), za to w domowym zaciszu, w doniczkach wykluło się coś takiego :)
W tej chwili wszystkie orchidee są połączone w dwóch olbrzymich donicach i część się wciąż aklimatyzuje, a część już kwitnie bądź ma pąki kwiatowe.
Największa z orchidei, (na zdjęciu u górt to ta biała w tylnym prawym rogu) dostała honorowe miejsce i tak się odwdzięczyła...
adamn - 2013-02-14, 14:28
Leciwy jestem ale jeszcze mi krew w żyłach pulsuje i stwierdzam, że coraz bardziej atrakcyjne zdjęcia się w tym wątku wstawia
Ja osobiście czekam na więcej.
Adam
xenon - 2013-02-14, 15:16
Dominika gratuluję Ci pasji i co widać miłości do roślin i zwierząt. Jak najwięcej takich ludzi na świecie Fajno się czyta i ogląda więc czekam na więcej Myślę że nie tylko Ja
darek68 - 2013-02-14, 15:48
tez jestem posiadaczem oczka ,ale te karpie to smoki mialem u siebie , lecz oddalem zjadaly ikre moim karasiom weloniastym .szkoda ze tak daleko mieszkasz na zywo lepszy efekt pozdro
A!icja - 2013-02-14, 16:33
Ja tak Dominiko ogółem pisałam.
Nie stwierdziłam, że tak twierdzisz
Każda rasa- nawet kundel, ma takie coś w sobie.
Skoro podobają Ci się rasy wilkowate to może wilczak czechosłowacki ?
Uderzająco podobny wo wilka.
Kurrcze wiele wspólnego mamy.
Jak byłam mała to do domu znosiłam wszelakie stworzonka ( teraz tez tak jest ) - raz owczarka, mało brakowało by został.
Dawniej bardziej interesowałam się kynologią, metrykami, wystawami... R=R itp itd....
No ale akwarystyka zawładnęła życiem, więc poszło trochę w niebyt.
Ale wciąż nie odmówię kociakowi czy psu pomocy.
A fakt husky to uciekinierzy, często u nas było widać błąkające się, a wtedy ja i moja przyjaciółka, odprowadzałyśmy takiego delikwenta do domu- jak wiedziały gdzie mieszka.
Zazwyczaj tak było
Lou Lou to mix pinczerka i chihuahua, Tytus to pinczer i ratler praski.
I wyszło małe diablisko.
Też mam storczyki 4 póki co- niestety liczba parapetów jest ograniczona.
A w tej chwili jeden nam kwitnie- chyba masz takiego samego
Szkoda, że nie mam wcześniejszych fotek- kwiatostan był w kształcie drzewa, tzn. pionowa łodyga i boczne, coś jak sosna.
Tylko te w oddali to miltonia czy jęzatka ?
Pozdro
Anonymous - 2013-02-14, 22:00
Wow, ja się męczyłam próbując zszyć poduchy tak, by były niezniszczalne... i w duchu przeklinałam niszczycielskie zapędy psów, a tutaj taka miła niespodzianka... dziękuję za wszystkie miłe słowa :)
Darku, to prawda, że te ryby u nieprzygotowanych w temacie mogą wywołać migotanie przedsionków. Reakcja mojego kuzyna była niecenzuralna: O k***, co to? Nasze największe koi, chagoi, ma jakieś 80+ cm i pewnie jakieś 30+kg wagi.
W Japonii widziałam maleństwa ponad metrowe... np. tego ogona musi nieść aż 3 facetów
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=4-YYmj_II5U[/youtube].
Choć oczywiście tylko niektóre z odmian dorastają do takich rozmiarów.
W Koi jest coś magicznego, o czym mógł przekonać się każdy, kto stanął na skraju basenu i obserwował te ryby. Mam na myśli dorodne, kilkudziesięciocentymetrowe prawdziwe koi, a nie małe kolorowe karpiki. Pływają tak dostojnie, majestatycznie, budzą respekt nie z racji rozmiarów, ale zachowania.
A to moje koi - kohaku, dostałam je w prezencie za przyjazd do Belgii. Koi po japońsku oznacza miłość. :)
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=b45vsACSBJY[/youtube]
Rybcia jest jeszcze w Japonii. W zeszłym roku miała lekko ponad 70 cm. Może ją sprowadzimy w tym roku, a może w przyszłym, jeśli Yagenji zgodzi się trzymać jeszcze przez rok.
Alicjo, w oddali stała jęzatka i 2 miltonie, niestety została tylko jedna. Dwie spore białe jęzatki stoją w salonie. Aktualnie regenerują się i nie kwitną, więc nie mam za bardzo co pokazać.
Znalazłam zdjęcie mojej ukochanej orchidei, która kwitła jak szalona. W ostatnim okresie kiście kwiatów były wielokrotnie większe niż cała młoda roślina. Niestety podczas przeprowadzki do Belgii zmuszona byłam zostawić kwiaty pod opieką sąsiadki. A ona nie wiedziała jak podlewać i przelała... kiedy przyjechałam po nie prawie łzy stanęły mi w oczach. Wszystko pogniłe... a i tak kwitła... poraz ostatni. Zabrałam jej resztki do Belgii i próbowałam reanimować, ale proces gnilny zaszedł za daleko :(
A teraz coś na osłodę, zdjęcie fragmentu wspomnianego wcześniej ogrodu mojej mamy...
I Phoebee, która próbowała dobrać się do mojej kawy. Na marginesie widać proporcję psinki i standardowej filiżanki do kawy
... tak było 2 miesiące temu. Teraz jest troszkę większa no i zaczyna jej rosnąć sierść :)
Anonymous - 2013-02-14, 22:47
Piękne storczyki. Też jestem fanem tych kwiatów ... piękne i tajemnicze. Moim marzeniem jest mieć i wychodować wanilię ...
Mój najciekawszy z kwiatów ...
Anonymous - 2013-02-14, 23:49
Bardzo ciekawy okaz Piotrze :)
A wanilia to zupełnie inna historia... Widziałam wanilię w naturze, kiedy byłam w najprzyjemniejszej podróży służbowej, na Ile de la Reunion i mieszkałam na farmie mango, ananasów i wanilii - Senteur Vanille. Swoją drogą jeśli ktoś ma trochę czasu i nieco więcej pieniędzy niż na typowe wakacje, a chce zaznać raju na ziemi, powinien się tam udać. (polecam wyszukać tę farmę w google pod w/w nazwą i przejrzeć zdjęcia)
Oto wanilia dziko rosnąca
a tu na wspomnianej wyżej farmie
Przywiozłam sobie kilka dorodnych lasek i na lotnisku obawiałam się psów na służbie - zapach z bagażu był tak silny mimo dobrej izolacji :)
A to kilka storczyków spotkanych tu i ówdzie:
Miałam też okazję zobaczyć kaktusa, który kwitnie tylko jedną noc. Widok niezapomniany, zapach odurzająco piękny (jak na kaktusa)
A to nasi cisi współlokatorzy bungalo. Na początku się ich wystraszyłam, a potem wyczekiwałam na nie i podsuwałam im muszki
Po muszki zgłaszał się także malutki kardynałek :)
A teraz coś w temacie akwarystycznym, no prawie... gupiki w donicy
A na koniec, lokalny przepis na najprostszą drogę do raju w ustach, czy też nieba w gębie...
wydrążyć pestkę z dorodnego mango (najlepiej Amelie lub Kent, może być też Irwin) i w jej miejsce włożyć pestki z marakui. Wymieszać... i smacznego. Ja dostałam ślinotoku na samo wspomnienie smaku
Ps. wybaczcie małe zejście z tematu, ale kiedy sięgnęłam do folderu po zdjęcia wanilii, nie mogłam się oprzeć, by się tym z Wami nie podzielić...
Anonymous - 2013-02-15, 05:45
Ten "kaktus", który w sumie nie jest kaktusem ale ... mam go. Polska nazwa to królowa jednej nocy. Zapach obłędny, jeden kwiat potrafi "zasmrodzić" cały dom ... u mnie najwięcej miał trzy kwiaty. Fantastyczny pod względem kolorystyki i zapachu ...
Piękne gekony, bardzo fajne stworzonka ogólnie mógłbym w takie podróże służbowe jeździć codziennie ... adoptujesz mnie ?
|
|
|